czwartek, 8 stycznia 2009

Chwilo trwaj...


takie życzenie rzuciłabym złotej rybce, gdyby była pod ręką dzisiaj rano. Byłam ze Smoluchem na spacerze... -10C, słońce i miliony diamentów na gałęziach, trawach i na czym tylko mógł sie szron utworzyć... Matko - jak było cudnie... tego się nie da opisać słowami... Trzeba było zobaczyć... Szłam z usmiechniętą gębą -inaczej sie nie dało - powtarzając "jak cudnie"... Dla takich chwil warto żyć...
Smoluch chyba wiedział, jak jest pieknie, bo od rana śpiewał na kocyku, usiłując nas wywabić z łóżka.  Rechotałam się niemożebnie, bo pierwszy raz dał taki popis wokalny... Brzmiało to pośrednio pomiędzy krowim muczeniem, a... no nie wiem czym... Ale brzmiało prześmiesznie.