poniedziałek, 11 maja 2009

Jak ten czas leci...

Dopiero co święto pierwszo-drugo-trzecio majowe, a tu już mamy po Stanisławie, już moi bracia zdążyli się wczoraj o rok postarzeć... Pultaczek chory, a Rylo na emeryturze. Dostał dwa razy tyle, co pensji ostatnio. Cały "hepi". Nie dziwię się.
Gościmy od soboty Gieniusię. Więcej czasu w kuchni spędzam, żeby Ją trochę odżywić witaminowo. Sama już ma swoje rutynowe jedzonko, w dużej mierze oparte na rosołkach Knorra.
Wojtuś z Bolem położyli płyty na podłodze u Lusi. Tam się już ekstra chodzi. Teraz kolej na naszą sypialnię. A potem panele... Może w następnej pięciolatce sie uda...
Jutro jedziemy do Chojny uzupełnić zapasy. Wojtuś chce do Orange, bo mieli zmienić Kali numer i ... cisza...
Po odbiorze budynku obliczyli nam podatek od "domku letniskowego" po ponad 5 zł od metra. Wyszło ponad 500 zł. Wojtuś się odwołał. Z precedensowego orzeczenia sądu wynika, że dom kwalifikuje sie pod "budynek mieszkalny". Uznali to w gminie. Dzięki temu podatek od metra jest groszowy. Zaoszczędziliśmy ponad 400 zł. SUPER! Dzięki Leszkowi, bo przyniósł artykuł z Muratora.