sobota, 6 grudnia 2008

Mikołajki

Może dzisiaj Moi przyjadą ze Szczecina... Czekają na nich paczuszki.... paczuszątka... od Mikołaja :)
Nic nadzwyczajnego, bo fundusze u Mikołaja kiepskie...
Smoluch co rano łudzi mnie, że z łapą lepiej. Niestety, potem w ciągu dnia znowu bardziej kuleje... Wniosek - po nocnym odpoczynku łapa sprawniejsza... Chyba...
Jakoś nie za bardzo się dzisiaj czuję... Troche śpiąca... rozleniwiona... Głowa pobolewa, jakieś zawroty lekkie...  A tu tyle do roboty... 
Przede wszystkim kartki, ale ciągle nie mam ostatecznej wizji.... Chociaż właściwie z grubsza już wiem, a jaki bedzie efekt... Sie zobaczy.
Ograniczyłam ilość robionych, bo tak jakoś czuję sie zawiedziona kontaktami całorocznymi z koleżeństwem (byłym?) Co z oczu, to z pamięci i serca, o ile coś tam w tym sercu w ogóle grało... To ja też nie będę się tak bardzo angażować... Robię dla tych, którzy na codzień o mnie pamiętają. To chyba sensowne?